Jarosław Hołubowicz już nigdy nie wejdzie na piłkarskie boisko i nie zagra w barwach swojej ukochanej Polonii Miłoszyce. 15 września 2002 zagrał swój ostatni mecz
Już nigdy nie kopnie piłki!!!!
|
Jarosław Holubowicz
|
Potem był deszcz, droga na trasie Strzelin - Oława, ciężarowy
samochód nadjeżdżający z naprzeciwka...
Mecz o mistrzostwo wrocławskiej klasy “A” pomiędzy Strzelinianką II Karszów a Polonią Miłoszyce rozpoczął się o godz. 17.00. Zakończył się wynikiem 4:2 dla gospodarzy. Około godziny 19.00, osobowy samochód, którym wracali z
meczu zawodnicy Polonii: Jarosław Hołubowicz, Tomasz Litwin, Tomasz Szołdrowski oraz bracia Paweł i Janusz Zygmuntowie, zderzył się z samochodem ciężarowym.
Było to kilkanaście kilometrów za Strzelinem. Za kierownicą siedział Jarosław Hołubowicz. Poniósł śmierć na miejscu. - Samochód osobowy jechał w stronę Oławy - mówi naczelnik sekcji kryminalnej KPP w Strzelinie nadkom. Zbigniew Fudali. - Na łuku drogi, w miejscowości Ośno, zderzył się z jadącym w przeciwnym kierunku ciężarowym samochodem renault. Kierowca samochodu osobowego zginął na miejscu, a pozostali pasażerowie zostali odwiezieni z różnymi obrażeniami do szpitala w Strzelinie. Szczegóły bada policja, w sprawie wypowie się również biegły. Dopiero wtedy będziemy mogli ustalić przyczyny wypadku i dowiemy się, kto zawinił.
W chwili zamykania tego numeru gazety, poszkodowani zawodnicy znajdowali się nadal w strzelińskim szpitalu, a ich stan zdrowia nie zagrażał życiu. Wstrząśnięci tym, co się wydarzyło, powoli wracają do zdrowia.
Jarosław Hołubowicz skończył 20 lat 11 sierpnia, był uczniem III klasy wieczorowego Technikum Elektrycznego we Wrocławiu. Mieszkał w Jelczu-Laskowicach. Pracował w oddziale konserwacyjno-remontowym Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
W klubie piłkarskim Polonia Miłoszyce grał od 1998 r. To był jego pierwszy i niestety ostatni klub. Występował na pozycji obrońcy, najczęściej z numerem 5. Jeden z najlepszych zawodników Polonii, pracowity, ambitny. - Jako piłkarz ciągle się rozwijał - mówi wiceprezes klubu Aleksander Bajsarowicz. - Zawsze można było na niego liczyć - jako piłkarza i człowieka. Miły, uczynny, skromny, tak różny od dzisiejszej młodzieży. Wszystko, co powiem, to i tak będzie mało...
Śmierć Jarka wstrząsnęła środowiskiem sportowym powiatu oławskiego i wszystkimi, którzy go znali. Był młody, zbyt młody, by odejść.